Z klubem z Luszowic, założonym w 1949 roku Tadeusz Głowacz był związany przez długi czas. Najpierw przez sześć lat jako zawodnik Polonii, a od 1960 do 2020 roku jako prezes. Został nim w bardzo młodym wieku, mając zaledwie 20 lat. W tamtych czasach piłkarze jeździli na mecze… furmankami.
Na czele klubu z Luszowic stał nieprzerwanie aż sześć dekad, stając się jedną z osób najdłużej piastujących funkcję prezesa klubu piłkarskiego w Polsce.
– To ewenement na skalę kraju. Z tego, co wiem, jest to pod tym względem trzeci wynik w Polsce. Na Pomorzu był prezes, który pełnił tę funkcję przez 71 lat. Z kolei gdzieś w Małopolsce jeden pan prezesował ponad 65 lat – mówił w rozmowie z „Przełomem” Marek Husarek, który zastąpił Tadeusza Głowacza na stanowisku prezesa Polonii.
Tadeusz Głowacz w latach 1954-59 pracował jako uczeń murarski w Naftobudowie, w Trzebini. Potem przeszedł do pracy w górnictwie, kontynuując naukę w technikum górniczym. W KWK Siersza pracował do 1968 roku. Potem podjął zatrudnienie w ZG Trzebionka, gdzie pracował do emerytury jako sztygar.
Za jego kadencji jako prezesa Polonii w czynie społecznym udało się m.in. wybudować boisko. Jako prezes pukał do wielu drzwi w urzędach i dyrektorów okolicznych zakładów pracy (m.in. ZG Trzebionka). Pod jego okiem wychowało się już kilka generacji futbolistów.
– -Najtrudniejsze w pełnieniu roli prezesa klubu było zdobywanie funduszy na działalność. Bo mieliśmy sporo chętnych do grania, ale potrzebne były pieniądze, żeby klub funkcjonował. Od lokalnych zakładów dostawaliśmy materiały budowlane, skrzynki z owocami, a nawet złom, który można było sprzedać, a fundusze przeznaczyć dla klubu. Często trzeba było samemu zakasać rękawy i fizycznie popracować. Gdy jeszcze byłem czynny zawodowo, godzenie tego z działalnością społeczną nie przychodziło łatwo – wspominał w rozmowie z „Przełomem” pan Tadeusz.
Tadeusz Głowacz zmarł we wtorek, 10 czerwca. Miał 85 lat.
Uroczystości pogrzebowe Tadeusza Głowacza rozpoczną się w czwartek, 12 czerwca o godz. 15 w kościele w Luszowicach.